środa, 22 czerwca 2016

Trojak z mennicy berlińskiej

Jakiś czas temu na jednej z grup numizmatycznych na facebook'u wylicytowałem taką oto monetkę:





Wydawać by się mogło - nic nadzwyczajnego. Ot trojak dla Prus Południowych, w dodatku "po przejściach". I to bardzo słuszne stwierdzenia. Nie kupiłem go bowiem ze względu na urodę.

Istotne były dla mnie dwa względy, no może trzy.

Primo - mennica Berlin! Mimo, że trojaki z tej mennicy nie należą do nadzwyczaj rzadkich, to jednak ciężko na rynku o w pełni czytelny egzemplarz. A te w przyzwoitych stanach osiągają przeważnie dość wysokie ceny (przeważnie powyżej 150 zł). U mnie jest to zresztą pierwszy trojak z tej mennicy w kolekcji (choć mam kilka niewłączonych do kolekcji ze względu na bardzo słaby stan).
A pamiętajmy, mennica w Berlinie biła tylko trojaki! (czemu nie do końca wiadomo, być może zapotrzebowanie na nie było największe)

Secundo - moneta jest ciekawe ze względu na swoje uszkodzenia, wyglądają dość ciekawie, zupełnie jakby ktoś ją wziął w imadło! Niestety, nie udało mi się dociec, efektem czego mogą być te wgłębienia. Mamy tu raczej do czynienia z oddziaływaniem podepozycyjnym...chociaż kto wie...
Za tym, że uszkodzenia są współczesne przemawia to jak wyglądają. Są to trzy wgłębienia (jedno o charakterze nacięcia), nie są symetryczne, nie wyglądają na próbę przystosowania monety do noszenia jej jako biżuterii, ani elementu ubioru, słowem nie wiadomo o co w nich chodzi.

I w końcu trzeci powód - najmniej istotny - korona.


Ta sama para stempli jest uwieczniona w moim katalogu jako Tr.97.4.c. Skąd wiem, że ta sama? To jedyny stempel mi znany z tej mennicy gdzie tak schrzaniono koronę! I belki i zwieńczenie w formie krzyża bardziej przypominającego tu koniczynę. Oj nie postarał się meister... Ale stworzył dzięki temu bardzo charakterystyczny stempel :) Można by rzec odmienny typologicznie pod niektórymi względami! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz