środa, 27 maja 2015

I gdzie ta jakość?

Nieraz słyszałem już, jak pewnie niejedna osoba, że ternary łobżenickie były dobre jakościowo, a niekiedy trzymały lepszy standard, niż monety koronne. Stwierdzenia te odnoszą się rzecz jasna w głównej mierze do próby srebra...
Jakież więc było moje zdziwienie, gdy udało mi się wylicytować takiego oto ternara łobżenickiego:



Żeby było zabawniej, nie jestem w stanie nawet stwierdzić, czy to oryginał, a jeśli to z którego roku - widać tylko początek daty 16 na rewersie....A może to po prostu kolejny nienotowany typ? 
Ale toż to czysta miedź! Może Suczawa maczała w tym palce? Ale wzmianek o tym nigdzie nie wychwyciłem.. Ale z drugiej strony to pierwszy aż tak "słaby" egzemplarz jaki znam...

Ot i kolejna ciekawostka mennictwa wielkopolskiego do wyjaśnienia... Ale to tylko rozgrzewka - jutro będzie rzecz dużo ciekawsza - jedyny w swoim rodzaju ternar poznański... ;)

2 komentarze:

  1. A nie jest to przypadkiem rok 1627?
    Chyba niezbyt diedokładnie przeczytał Pan książkę Pani Opozdy. Jakościowo dobre były ternary bite w/g ordynacj z 1580 r. (że nie wspomnę o ordynacji z 1526). Już ordynacja z 1623 r. ustalała niższą próbę, bo tylko 0,125 ( z 1580 0,1706). Srebra czystego w ternarze miało być 0,0412 grama i ten parametr utrzymywano, ale powiększano wagę monety zmniejszając tym samym próbę jej kruszcu. Korzystano przy tym z dodatków tańszych od miedzi - co utrudniało otrzymanie jednorodnego, łatwego w obróbce stopu. Dlatego jakość ternarów jest fatalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to być rok 1627 ale może też być rewers 1626. Co do książki - przeczytałem ją dokładnie. Natomiast ten egzemplarz jest pierwszym na kilkadziesiąt sztuk tego rocznika, które znam, na którym nie widać choćby srebrzenia. Stąd też moje zdziwienie...

      Usuń